Kazek Urbańczyk - Strona rodzinna

Wiadomości rodzinne - styczeń-grudzień 2012:

Poprzednie wiadomości rodzinne | Następne wiadomości rodzinne | Powrót do strony rodzinnej | Powrót do strony głównej
na dół strony

Rok 2012 był rokiem bogatym w wydarzenia rodzinne:

1. Odbyły się 4 śluby:

2. Były też pogrzeby:

3. Ale także narodziny:

4. Odbył się w Łańcucie Zjazd rodzinny Sobków

5. Tylko raz wyjechałem służbowo za granicę:

6. To były piękne dni czyli byłem m.in. na:

7. Nie obyło się też bez śpiewania piosenek turystycznych

Poza tym nadal pracuję w CHEMKOPie na całym etacie, Bożena pracuje w Sukiennicach na pół etatu, Michał zaczął piąty rok studów na Informatyce Stosowanej na Wydziale EAIIB AGH i otrzymał tam staż.

Odbyłem też kilka wycieczek w Tatry

I byłem na pogrzebie Władysława Trebunii-Tutki


następne   na górę strony

1.1   12 maja 2012, Maria Brudnik, kuzynka, córka Zofii Brudnik (z Urbańczyków) poślubiła Ryszarda Dąbrowskiego.

Ślub odbył się w Krakowie, w Dworku Białoprądnickim.

Państwo młodzi przed ślubem.

Nakładanie obrączki...

Państwo młodzi podczas ślubu.

I wreszcie po ślubie.

I wspólnie, razem zaczynają dzielić szablą tort weselny.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

1.2   26 maja 2012, Michał Urbańczyk, syn Ksawerego, mego kuzyna poślubił poślubił Ewę Makowską.

Ślub odbył się w Poznaniu, w parafii pw Wniebowstąpienia Pańskiego. Państwo młodzi podczas ślubowania.

Przyjęcie weselne odbyło się w zamku Treskov w Strykowie.

Państwo młodzi przyjmują życzenia przed zamkiem.

Jeszcze raz państwo młodzi.

A tu goście weselni przygotowują się do zbiorowego zdjęcia.

Państwo młodzi tańczą tango.

A nad Jeziorem Strykowskim zapada zmierzch.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

2.1   18 maja 2012 zmarł Marian Warmuz, mój kuzyn, syn Franciszki siostry ojca
Gdy byłem dzieckiem, często przyjeżdżaliśmy na Wilczę. Zatrzymywaliśmy się w domu dziadka, potem cioci Rózi, ale nigdy się nie obeszło bez odwiedzin u Warmuzów. Pamiętam też wesele Stasi i Mariana. Przywlekliśmy skrzypce i wiolonczelę przerobioną na basy góralskie, by młodej parze zagrać po góralsku.
Gdy zacząłem pracować, rzadko się pojawiałem na Wilczy, zwykle na krótko i już na odwiedziny u Warmuzów brakowało czasu. I jakoś kontakty się urwały. W gruncie rzeczy szkoda.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

2.2   Charles Magne był mężem Ewy, córki Wincentego, brata ojca. Pochowany został na cmentarzu w Domont, 21 sierpnia 2012.
Szkoda, że tak się złożyło, że nie miałem okazji bliżej go poznać.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

2.3   6 grudnia, na cmentarzu w Alwerni pożegnaliśmy Staszka Chrząszcza, męża Zosi, mojej kuzynki, córki Marii siostry ojca. Dawniej często odwiedzaliśmy Spaloną, w ostatnich latach, zagonieni pracą, staraliśmy się choć raz w roku wpaść i wymienić się opowieściami, co u kogo słychać.

W kościele w Alwerni, przed Mszą świętą.

W kościele w Alwerni, podczas Mszy pogrzebowej.

Na cmentarzu.

A tu zdjęcie z czerwca 1999, kiedy z moim ojcem byliśmy u Staszka z wizytą.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

3.  

Antoni syn Katarzyny i Patricka Faraj.

Emma i Róża córki Krystyny i Błażeja Płaczynta-Brudnik.

Fryderyk syn Joanny i Mathieu Courtaud.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

4.   Zjazd rodzinny Sobków odbył się w dniach 9-10 czerwca w Łańcucie. Nie wszyscy mogli się pojawić, ale i tak zjechało się 46 osób - zstępnych Zofii i Michała Sobków i współmałżonków. W tej liczbie byliśmy i my, jako że Bożena jest najstarszą z wnucząt Zofii i Michała.

Grupowe zdjęcie uczestników w bramie między Zamkiem a ogrodem zimowym.

Wspólna wieczerza w restauracji Zamkowej. Dwa najstarsze pokolenia - stoją wnuki (bez współmałżonków).

Przy stołach podczas wieczerzy.

Wokół zamku roztacza się wspaniały park. Późna wiosna. Pisklęta kwiczołów domagają się karmienia.

Staw i kwitnące grzybienie - jakby w sam raz dla Moneta.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

5.   Do Paryża pojechałem w kwietniu, na 7. konferencję Mechanical Behavior of Salt. Ponieważ Bożena nie była jeszcze w Paryżu, zabrałem ją ze sobą, ona zaś namówiła koleżankę z pracy do towarzystwa i wspólnego zwiedzania, gdy będę zajęty na sesjach referatowych.

Nocny Paryż - Pola Elizejskie widziane z łuku tryumfalnego na placu Etoile.

Kwietnik w Ogrodzie Luksemburskim. Była wiosna. Nie tylko w parkach, ale i na wielu placach i ulicach cieszyły oczy pięknie skomponowane rabaty kwiatowe.

U wejścia do katedry Notre Dame.
Byliśmy też w wielu innych kościołach - Saint-Sulpice, Saint-Germain-des-Prés, Saint-Séverin, Saint-Julien-le-Pauvre...

Nad Sekwaną.

Potwierdzenie przysłowia, że "każdy święty ma swoje wykręty". Nie obyło się bez paru wizyt w Musée de Cluny. Zachwycaliśmy się sztuką średniowieczną.

Piękny jest cykl sześciu XVI-wiecznych tkanin "Dama z jednorożcem". Fragment jednej z nich obok: Jednorożec spotkał damę. Jest zachwycony. Dama jednak cokolwiek mniej.
W ogóle dużo czasu spędziliśmy w muzeach. Luwr, Musée d'Orsay, Musée de l'Orangerie, Muzeum Rodina...

Dawny przyjaciel z lat studenckich, słysząc, że przyjeżdżamy do Paryża, zaprosił nas na 3 dni, by pokazać nam Normandię. Ugościł nas po królewsku. Oto ostrygi - jedno z dań na wieczerzę -

Najpierw pojechaliśmy do Bayeux. Oto katedra Notre Dame wzniesiona w XI-XV w.

A to wnętrze katedry Notre Dame w Bayeux.
Głównym punktem zwiedzania Bayeux była słynna tapiseria z Bayeux, czyli prawie 70-metrowej długości tkanina z XI-wiecznym haftem, przedstawiająca podbój Anglii przez Wilhelma Zdobywcę. Fotografować jej nie wolno.

Pojechaliśmy też do Arromanches, na jedno z miejsc lądowania aliantów w czerwcu 1944. W dali widać pozostałości sztucznego portu aliantów (tzw. Mulberry harbour), utworzonego z szeregu barek-kesonów.

Klif nad plażą w Arromanches. Oddziały aliantów nie miały łatwo.

Nastęnego dnia zwiedziliśmy Le Mont Saint-Michel. Kiedyś Góra Św. Michała była wyspą. Jednak piasek nanoszony przez prądy morskie utworzył groblę, łączącą ją z lądem stałym, później morze stawało się wokół coraz płytsze i płytsze, aż obecnie stwierdzono, że jeśli ma Góra zachować swój charakter, musi się naturę wspomóc. Od kilku lat trwają gigantyczne prace. Buduje się tamę od pobliskiej rzeki, by powstrzymać nanosy, pogłębia się morze, planuje się przekopanie grobli, by prąd wody nie zatrzymywał się na niej. Rozważa się, jak wykorzystać silne przypływy i odpływy - największe koło Wielkanocy oraz początku jesieni, sięgają 15 m.

W VIII w. Aubertowi, biskupowi Avranches przyśnił się św. Michał archanioł, jak na szczycie przebija mieczem smoka. Biskup odczytał sen, jako wezwanie do ufundowania opactwa na szczycie Góry, która od tej pory otrzymała miano Mont Saint-Michel. Ale rzecz się ciągnęła aż do X w, gdy Ryszard I (ks. Normandii) ofiarował wyspę benedyktynom. Skromna kaplica na szczycie została rozbudowana na wielki kościół, otoczony klasztornymi zabudowaniami, w późniejszych wiekach u stóp opactwa wyrosło miasteczko.
Byliśmy w jeden z ostatnich dni, kiedy jeszcze wolno było korzystać z parkingu na grobli. Obecnie parking jest już zlikwidowany.

I jeszcze jedno nasze zdjęcie na tle Góry.

Trzeba przyznać, że robią wrażenie mury opactwa, przyrośniętego do zbocza Góry.

Tu opactwo oglądamy z ogrodowej tarasy, położonej w połowie zbocza.

Podczas odpływu odsłania się piaszczyste morskie dno. "Kusi ono amatorów adrenaliny", by tędy dojść do wyspy, dla sportu.

Widzimy jednego z takich amatorów. Taki spacer jest ryzkowny. Trzeba dobrze wiedzieć, którędy można przejść i nie wolno się po drodze zatrzymywać, bo można w piaskach utonąć. Przyjezdnym odradza się przechodzenie bez znającego teren przewodnika

Fragment wnętrza górnego kościoła. Chór spogląda na nawę główną pięknymi biforiami. Po rewolucji francuskiej opactwo zamieniono na więzienie i zaczęło ono popadać w ruinę. Runęłą część nawy głównej. Dopiero w XIX w, na apele wielu intelektualistów, zaczęto odnawiać dawne opactwo. Wieża kościelna otrzymała nowe zwieńczenie. Nie odbudowano w całości nawy głównej kościoła. Na miejscu przedniej części utworzono plac przedkościelny.

Widok na klasztorny wirydaż. Jest to spory kwadratowy ogródek, otoczony krużgankiem. Robiłem nawet zdjęcia kwitnącym tam kwiatom. Ale kwiaty jak kwiaty, podobne jak wielu innych ogrodach.

W korytarzu wokół wirydaża.

W krypcie. Uderza, wręcz przytłacza nas grubość filarów. Nic dziwnego. Opiera się na nich nie tylko strop krypty, ale też i cały kościół górny. Spore to obciążenie, więc i filary spore. A i sama krypta, to właściwie nie krypta, to kościół sporej wysokości!

Jedna z wielu zwiedzonych przez nas sal opactwa. O ile dobrze zapamiętałem, tu przyjmowano ubogich proszących o wsparcie.

Przy okazji zawadziliśmy też o Bretonię. Do XV w. stanowiła ona odrębne księstwo, będące co prawda francuskim lennem, nieraz jednak buntującym się.
Oto jedna z twierdz bretońskich - zamek w Fougères. Budowę rozpoczęto w XII w. Nie zachował się w całości, duża jego część jest w stanie konserwowanej ruiny.

Fosa otaczająca zamek jest nadal wypełniona wodą, której nadmiar odpływa malowniczym progiem.

Widok z zamkowych murów na wejście do zamku.

Na murach. W zachowanej części zamku jest m.in. szczególowy opis dziejów walk Bretończyków z Francuzami. Ustały one ostatecznie dopiero z końcem XV w., kiedy Anna córka Franciszka, ostatniego bretońskiego księcia, poślubiła Karola VIII.

Fougères to nie tylko zamek, ale także malownicze miasteczko.

Wędrując dookoła zamku, nie sposób nie zachwycać się kamiennymi domostwami.

Tu z kolei fragment zamku Wilhelma Zdobywcy w Caen, które odwiedziliśmy kolejnego dnia. Miasto złożone przez Wilhelma Zdobywcę było jego główną rezydencją. W okresie reformacji było siedzibą hugenotów, w efekcie utraciło swe znaczenie.

Portal kościoła Saint-Pierre w Caen (XIII-XIV w.)
Dawne opactwo męskie, w któym jest grób Wilhelma Zdobywcy, dziś jest merostwem, zaś opactwo damskie - siedzibą lokalnego Zgromadzenia.

Z kolei zajechaliśmy do Honfleur. Jest to starodawne miasto portowe, w estuarium Sekwany. Rozkwitło zwłaszcza w XVI-XVIII w. Źródłem bogactwa był handel z Kanadą i trochę piractwo.

W Honfleur, na tle wewbętrznego basenu portowego. Rewolucja położyła kres świetności miasta. Później odebrał mu znaczenie port w Hawr, leżącym naprzeciw.

Odwiedziliśmy też Lisieux ze sławną bazyliką św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Jednak w porównaniu z romańskimi i gotyckimi katedrami, robi ona wrażenie cokolwiek grzmociaste, a wnętrze kiczowate. Choć zapewne można się przyzwyczaić i całkiem dobrze tu modlić.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

6.1   21 stycznia Zespół Góralski "Hamernik" świętował 33 rocznicę powstania. Odbył się galowy występ zespołu w Nowohuckim Centrum Kultury. Udział wzięli także "Mali Hamernicy"

"Małe Hamerniczki" podczas Szopki Hamernickiej".

Fragment zbójnickiego

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

6.2   30 listopada Zespół Góralski "Skalni" świętował 60-lecie założenia pierwszego studenckiego zespołu góralskiego w Krakowie. w okresie 1952-53 była to Grupa góralska przy Zespole Pieśni i Tańca AGH. W okresie 1953-59 działali jako Studencki Zespół Góralski przy Politechnice Krakowskiej. W okresie 1959-68 jako Międzyuczelniany Zespół Góralski przy RO ZSP w Krakowie, w latach 1964-68 nosząc nazwę "Hyrni". Równolegle w okresie 1962-68 działał Zespół Góralski przy WSR, w latach 1960-63 nosząc nazwę "Halny", a w latach 1964-68 - "Regle". Wszystkie te nurty się zjednoczyły w 1968 roku. Nad połączonym Studenckim Zespołem Góralskim "Skalni" patronat sprawuje Uniwersytet Rolniczy w Krakowie.
Z okazji jubileuszu Maria Jędrychowska, Józef Niewdana i Kazimierz Urbańczyk, członkowie Zespołu w latach 60. przygotowali wspomnieniowy album, zatytułowany "HYRNI - z dziejów zespołów góralskich w uczelniach Krakowa", obejmujący wszystkie zespoły do 1968 roku.
Podczas galowego występu 30 listopada, oprócz dzisiejszych "Skalnych" wystąpili też przedstawiciele poprzednich pokoleń.

Dwójka góralska - taniec krzesany.

Taniec góralski - Zwyrt dziewcząt.

Taniec zbójnicki - hajduk.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

7.1   Śpiewanie piosenek turystycznych u Jasia Anielskiego w Biórkowie Małym jest wielu lat coroczną tradycją.

Dzięki ciepłej, słonecznej pogodzie, duża część wspólnego śpiewania mogła się odbyć pod gołym niebem. I dzięki temu śpiewy nie przeszkadzały tym uczestnikom, którzy koniecznie musieli oglądać mecz Euro-2012.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony

7.2   Cudowna i wyjątkowo ciepła pogoda towarzyszyła też tradycyjnemu Nocnemu Złazowi na Leskowiec. Nocą 20/21 października nie było ani mżawki, ani szronu, nawet rosa była wyjątkowo skąpa.

Przed wyruszeniem śpiewaliśmy w Gorzeniu, przy Muzeum Emila Zegadłowicza, następnie w kaplicy dworku-muzeum odbyła się Msza św. dla uczestników złazu.

Już pełna noc zapadła, wyruszamy na Leskowiec.

W drodze przez Ponikiew.

W lesie, na zboczach Królewizny, podczas podejścia.

Już blisko "miejsce ogniskowe" na dawnej polanie. Kiedyś były tu uprawne pola, obecnie porastają je brzózki.

Ognisko już płonie. Stara wiara śpiewa.

My im do śpiewu akompaniujemy.

Najwytrwalsi śpiewają aż do wschodu słońca.

Wschód jest piękny, Czerwone słońce wyłania się zza Beskidu Makowskiego.

A wędrując, już po śpiewach do schroniska pod Leskowcem, można cieszyć się wspaniałymi kolorami jesiennego lasu beskidzkiego.

Przy szlaku samotny świerk między bukami.

Buki, sosny i świerki na przeciwległym wzgórzu tworzą piękną mozaikę.

poprzednie   na dół strony

następne   na górę strony
8.   Kilkanaście zdjęć zrobionych latem w Tatrach:

Widok po drodze z Porońca na Rusinową Polanę. W chmurach Ganek, Wysoka, Rysy.

Widok z Rusinowej Polany na Lodowy.

Na Małym Kościelcu, w tle Czarny Staw i Orla perć.

Kurtkowiec i Zielony Staw Gąsienicowy spod Małego Kościelca.

Czerwony Stawek, nad nim Gąsienicowa Turnia, Świnica i Pośrednia Turnia.

Widok z Głodówki na szczyty głównej grani Tatr, od Gerlacha po Rysy.

Rumanowy i Ganek, Wysoka i Czeski, Rysy od Pospadów.

Biała Woda.

Nad Litworowym Stawem - Żłobisty, Rumanowy Ganek, oraz Rysy i Niżnie Rysy.

Nad Zmarzłym Stawem pod Polskim Grzebieniem.

Widok z progu Doliny Białych Stawów Kieżmarskich. Wśród kosówki piękne płaty łąk. Potoczek zasilający Białą Wodę Kieżmarską, przed nami Jagnięcy i Kołowy częściowo zakryty boczną granią z Czerwoną Turnią m.in

Brnčalova chata - schronisko nad Zielonym Stawem Kieżmarskim. W tle Baranie Rogi, Czarny Szczyt, Kołowy Szczyt, Jastrzębia Turnia.

Burza szaleje nad Łomnicą - Widok z Matlar.

Widok od Trzech Studniczek na Niżnie Tatry. Huragan, który parę lat temu powalił lasy tatrzańskie, równocześnie odsłonił piękne widoki.

poprzednie   na dół strony

  na górę strony
Poprzednie wiadomości rodzinne | Następne wiadomości rodzinne | Powrót do strony rodzinnej | Powrót do strony głównej